Najlepsze miniseriale – Netflix
Najlepsze miniseriale Netflix to fraza, której sama szukałam w sieci. Specjalnie z myślą o takich jak ja stworzyłam ten wpis. :)
Dzisiaj mam coś dla wszystkich fanów seriali, którzy:
- obejrzeli już wszystkie najlepsze seriale na Netflixie,
- chcą coś obejrzeć, ale nie mają czasu na niekończące się tasiemce,
- nie lubią czekać na kolejny sezon,
- potrzebują serialu na 1-2 dni, by dać się wciągnąć jakiejś historii, ale nie na długo (weekend z miniserialem to super opcja!).
Odkąd Netflix zaczął regularnie wprowadzać do swojej oferty miniseriale, totalnie je pokochałam. Są super krótkie, nie ciągną się jak „Moda na sukces”, mogę je obejrzeć w dwa dni i za chwilę zacząć oglądać coś nowego. Zazwyczaj są też fajnie skompresowane, tzn. w ciągu 30 czy 45 minut dzieje się naprawdę sporo, więc nie muszę przewijać i – co najważniejsze – nie zasypiam na nich. Miniseriale na Netflixie to świetna opcja na jesienno-zimowe weekendy. Jeśli jeszcze nie mieliście do czynienia z miniserialami, zapraszam Was na mój mały przegląd najfajniejszych propozycji na Netflixie. Obiecuję, że regularnie będę uzupełniać ten wpis o kolejne produkcje. :)
Netflix – najlepsze miniseriale 2020
„Własnymi rękoma”
O tym serialu wspomniałam już w artykule o najlepszych serialach na Netflixie w 2020 roku. To wspaniała historia czarnoskórej kobiety, która stała się pierwszą kobietą milionerką w USA i to tuż po zniesieniu niewolnictwa. Sarah, czyli główna bohaterka, nie chciała być dłużej praczką, dlatego poświęciła się branży kosmetycznej. Polecam obejrzeć, bo to ciekawa produkcja pokazująca kobiecą moc. W dodatku inspiruje do pracy! Serial składa się z czterech odcinków, każdy trwa ok. 45 minut.

„Gambit królowej”
Nawet jeśli nie interesują Was szachy i nie macie o nich zielonego pojęcia, zapewniam, że ten serial przypadnie Wam do gustu. To świetna propozycja zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn – jestem przekonana, że żadna osoba nie będzie nim znudzona. Poleciłam go już kilku osobom i wszyscy wracają do mnie zadowoleni, z dobrą opinią na temat serialu. „Gambit królowej” to niezwykle wciągająca historia genialnej sieroty, która ma szansę zostać najlepszą szachistką świata. Po drodze czekają ją nałogi, romanse i wiele innych przeciwności. W serialu znalazł się polski akcent w postaci Marcina Dorocińskiego, który gra jedną z głównych ról. Serial został wypuszczony w 2020 roku i tydzień po premierze już spekuluje się na temat drugiego sezonu.

„Unorthodox”
Kolejny serial, w którym główną bohaterką jest kobieta. Esty została wychowana w ortodoksyjnej wspólnocie Żydów. Po nieudanym, aranżowanym małżeństwie, w którym nie może zajść w ciążę, postanawia uciec z Nowego Jorku do Berlina, by rozpocząć nowe życie. Żałuję, że serial jest tak krótki, bo chętnie dowiedziałabym się co dalej u Esty. Do obejrzenia macie 4 odcinki, każdy trwa ok. 50 minut.

„Niewiarygodne”
Ależ ten serial wciąga! Wprawdzie oglądałam go nocami, przez co miałam niemalże codziennie koszmary, ale warto było! Serial opowiada o historii, która wydarzyła się naprawdę. Główna bohaterka zgłasza na policję, że została zgwałcona we własnym mieszkaniu, po czym musi zmierzyć się z oskarżeniami o kłamstwo. Dwie panie detektyw zaczynają badać sprawę, dzięki czemu na jaw wychodzi sporo innych zbrodni. 8 odcinków, każdy po 45 minut.

„Hollywood”
To miniserial na Netflix, który oglądam w tej chwili i który wciągnął mnie od pierwszych minut. Pokazuje złotą erę Hollywood (lata 40. XX wieku) i Fabrykę Snów, jakiej nie znamy. Trochę przerysowany, momentami komiczny. Jak to produkcje na Netflixie – niesie ze sobą przekaz, porusza tematy homofobii i rasizmu. Bohaterowie serialu marzą o karierze na wielkim ekranie i są w stanie zrobić dosłownie wszystko, by osiągnąć swój cel. 7 odcinków, każdy ok. 50 minut.

Edit: nie dokończyłam go niestety, bo znalazłam lepsze propozycje, ale być może Was zainteresuje, dlatego zostawiam tę propozycję.
Zobacz też: Netflix – najlepsze seriale
„Freud”
Jeden z najdziwniejszych i najbardziej mrocznych seriali, jakie oglądałam. Ale musicie wiedzieć, że ja nigdy nie oglądam niczego, co mogłoby wywołać u mnie jakikolwiek niepokój. Jeśli lubicie thrillery, „Freud” zapewne Wam przypadnie do gustu. Przetrwałam wszystkie mroczne sceny, więc Wam również polecam, bo serial okazał się bardzo ciekawy. Głównym bohaterem serialu jest Zygmunt Freud, czyli słynny ojciec psychoanalizy, ale ekipa Netflixa postanowiła wciągnąć go w świat seansów, magii i różnych innych dziwnych rzeczy.

„Valeria„
To jedna z najlepszych propozycji z serii miniseriale Netflix. :) „Valeria” to serial stworzony dla kobiet. Nie polecałabym Wam oglądać go ze swoim facetem, bo biedak może się nudzić. Tytułowa Valeria to główna bohaterka naszego serialu: jest pisarką, która ma problemy z napisaniem książki oraz żoną, która ma problemy ze swoim mężem. Jeśli chcecie razem z nią przeżywać wzloty i upadki, szczerze polecam, bo Valeria to sympatyczna babeczka i… jest po prostu jak każda z nas. Serial jest hiszpańskojęzyczny. 8 odcinków, każdy ma ok. 35-40 minut.

„The Duchess„
Główna bohaterka, Katherine, to samotna matka, która każdego dnia mierzy się z problemami związanymi z pracą, macierzyństwem i byłym mężem. Katherine jest nazbyt szczera, zupełnie niepoprawna i wychowuje swoją córkę w dość nietypowy sposób. Dawno nie uśmiałam się na żadnym serialu tak jak na tym, więc szczerze Wam polecam! Nawet, jeśli pierwszy odcinek Was nie zachęci, nie poddawajcie się. W „The Duchess” zobaczycie dużo ciekawych stylizacji.

„Miłość i anarchia”
„Miłość i anarchia” to nieco podobna produkcja do „The Duchess”, dlatego przy okazji o niej wspominam. To nowość z 2020 roku, liczy osiem odcinków. Wciągająca historia, specyficzny, skandynawski klimat. Sofia, główna bohaterka, zaczyna pracę w wydawnictwie, gdzie poznaje młodego informatyka Maxa, z którym wdaje się w grę polegającą na wyzwaniach.

„Rojst”
Jeśli lubicie polskie produkcje z wyższej półki, na pewno spodoba Wam się „Rojst”. Akcja tego serialu rozgrywa się w 1984 rok (w czasach PRL-u) i obnaża wszelkie możliwe zaniedbania, jakich można było się dopuścić, będąc u władzy. W małym miasteczku giną w niewyjaśniony sposób ludzie. Dwóch dziennikarzy zaczyna wątpić w działanie policji i zaczyna prowadzić własne śledztwo.

„Bodyguard„
„Bodyguard” to miniserial, który oglądałam w okolicach 2018 roku, ale utkwił mi w pamięci i bardzo szybko stał się hitem, dlatego postanowiłam go tu umieścić. Tytułowy Bodyguard to weteran wojenny. David cierpi na zespół stresu pourazowego. Pewnego dnia zapobiega atakowi terrorystycznemu, w wyniku czego zostaje osobistym ochroniarzem minister spraw wewnętrznych w Wielkiej Brytanii. Bardzo wciągająca historia. 6 odcinków, każdy ma ok. 60 min.

Zobacz też: Świąteczne filmy Netflix
Miniseriale na Netflixie – co warto zobaczyć?
Na mojej liście do obejrzenia są jeszcze takie miniseriale jak:
- „Kalifat” – Obejrzałam 2 odcinki i nie mogłam się wkręcić w tę historię.
- „What If” – Wydaje się ciekawe, sprawdzę to dla Was. :)
- „Ratched” – Obejrzałam 2 odcinki, zasnęłam 2 razy i męczył mnie ten serial, ale sporo osób go polecało tuż po premierze.
- „Jak nas widzą” – Bardzo mocny, ale zrezygnowałam w trakcie 2. odcinka, bo strasznie się ciągnął.
- „Bezpaństwowcy” – Wydaje się ciekawą opcją na weekend.
Jeśli macie jakieś propozycje, o których zapomniałam, dajcie koniecznie znać w komentarzach – na pewno każdy z nas z nich skorzysta. :)
The post NAJLEPSZE MINISERIALE NETFLIX appeared first on Plaamkaa | Joanna Kieryk.