Praca w social media – jak to wygląda od kuchni?
Interesuje Was praca w social media? Jeśli tak, koniecznie przeczytajcie ten jakże długi wpis. :)
Jakiś czas temu dodałam się do jednej z grup na Facebooku. Jako nowy członek grupy przedstawiłam się, napisałam kilka zdań o sobie i poprosiłam o radę dotyczącą bloga. W jednym ze zdań wspomniałam o tym, że zawodowo zajmuję się social media i marketingiem. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy zamiast otrzymywać odpowiedź na zadane pytanie, w większości otrzymywałam pytania dotyczące pracy w social media – jak ją zdobyć? czy trzeba mieć wykształcenie kierunkowe? jak zacząć?
Postanowiłam napisać na ten temat tutaj, żeby nieco ułatwić życie sobie i osobom, które są zainteresowane tematem. Od razu zaznaczę, że mój wpis jest mocno subiektywny i nie jest to jedyna droga kariery w social mediach. Wręcz przeciwnie – moja droga jest dosyć specyficzna i wyjątkowa na swój sposób. Same zobaczcie dlaczego…
Jak dostałam pracę w social media?
Odkąd pamiętam, marzyłam o pracy w agencji kreatywnej. Chciałam zajmować się social media. Myślałam o tym na studiach, planowałam zgłosić się na bezpłatny staż. Nawet przygotowałam CV i list motywacyjny, ale w ostateczności nigdzie ich nie wysłałam…
Jak to się zaczęło?
Aby ta historia miała sens, muszę jednak cofnąć się do mojego pierwszego roku studiów. Studiowałam administrację na Uniwersytecie Jagiellońskim. Byłam do tego stopnia pochłonięta studiami, że założyłam bloga i regularnie brałam udział w konkursach związanych w jakiś sposób z modą. Często je wygrywałam. Do mieszkania docierały perfumy, walizki, bony na zakupy, kosmetyki… Miałam wręcz niewyobrażalnego farta! :)
Szkolenie personal shopper
Pewnego dnia zadzwoniła do mnie młodsza siostra „Ejj, wygrałaś!”, „Hmm?”, „Na profilu DeeZee jest informacja, że wygrałaś konkurs!”. I w ten właśnie sposób dowiedziałam się o tym, że wygrałam konkurs organizowany przez DeeZee i Osę Osobistą Stylistkę. Nagrodą było szkolenie personal shopper. Śmiało mogę powiedzieć, że były to dwa dni, które zmieniły całe moje życie. Uwierzyłam w siebie, nabrałam umiejętności w dziedzinie, która mnie interesowała, pogłębiłam wiedzę dotyczącą sylwetek i stylizacji. Zaczęłam myśleć o pracy stylistki. Pragmatyzm zdecydował za mnie, by odłożyć marzenia na później i nadal studiować administrację. Jednocześnie cały czas prowadziłam bloga, który z dnia na dzień zyskiwał nowych czytelników.
Co do kursu – daje on fajne podstawy, jest jednak jedno „ale”. Osa uczy sylwetek, które sama stworzyła, w żadnej innej książce nie znajdziecie o nich informacji, więc w późniejszej pracy jednak trzeba umieć je sobie przełożyć na standardowe figury.
Artystyczna Alternatywa
Czułam, że administracja nie jest dla mnie, pomimo tego kontynuowałam studia. W międzyczasie dowiedziałam się o Artystycznej Alternatywie i zapragnęłam się tam uczyć. Mój wymarzony kierunek to Kreowanie wizerunku i stylizacja. Niestety, szkoła była płatna, a ja w tym czasie nigdzie nie pracowałam, byłam pochłonięta nauką. Nie chciałam też, by rodzice opłacali mi moją fanaberię związaną z modą, skoro w tym czasie już utrzymywali mnie na studiach. I nagle stał się mały cud – otrzymałam propozycję kampanii blogowej, która pozwoliła mi na opłacenie całego roku na Artystycznej Alternatywie. Długo nie musiałam się zastanawiać! :)
W ciągu dwóch lat, bo jak się okazało, zostałam nawet na II rok Kreowania wizerunku i stylizacji, sporo się nauczyłam. Pracowałam nad sesjami zdjęciowymi, moodboardami, trend watchingiem i wszystkim innym związanym z modą. Byłam totalnie pochłonięta nauką – do tego stopnia, że stworzyłam suknię ślubną z bibuły i sukienkę z plastikowych łyżeczek! :)
Tutaj znajdziecie wpis na temat uczelni – O spełnianiu marzeń.
Propozycja nie do odrzucenia
Pewnego pięknego dnia otrzymałam wiadomość od mojej aktualnej Szefowej Dominiki. Propozycja niezobowiązującego spotkania, na które z chęcią poszłam, bo od dawna śledziłam DeeZee, tak jak wspominałam – wygrywałam w DeeZee konkursy i oczywiście kupowałam najmodniejsze buty właśnie tam. Idąc na spotkanie, nie miałam pojęcia co mnie czeka. Spodziewałam się propozycji stylizacji sesji zdjęciowej, zamiast tego otrzymałam propozycję pracy w social media!!!! JA?! Byłam naprawdę w szoku. Postanowiłam jednak pójść na żywioł i spróbować swoich sił… Przeszłam pomyślnie wszystkie rozmowy i testy, po czym otrzymałam informację, że mogę zaczynać pracę w DeeZee. W obuwniczym raju! Nadal jestem pod wrażeniem, gdy o tym myślę. :)
Praca w social media – pierwszy dzień
Moja praca wówczas to 8 godzin spędzonych na Facebooku. Szukanie materiałów, inspiracji, pomysłów, konsultowanie ich z resztą teamu, dodawanie postów, moderowanie komentarzy, odpowiadanie na wiadomości, korespondencja z klientkami. Czułam, że brakuje mi czasu w pracy na pracę, że muszę pracować więcej. W euforii związanej z pierwszą prawdziwą (a nie wakacyjną) pracą wracałam do mieszkania i nadal pracowałam. Bardzo mi na tym zależało, jak zwykle byłam totalnie pochłonięta.
Praca w social media – pierwszy rok
Z czasem zaczęłam wyrabiać się z pracą i szło mi całkiem nieźle. Statystyki leciały w górę jak szalone, SoTrender co miesiąc mówił, że jesteśmy najlepsi, a Szefowie dostrzegli we mnie potencjał. Biliśmy rekordy w polskim e-commerce, świętowaliśmy je całą firmą, piliśmy szampana i dmuchaliśmy świeczki z każdą kolejną symboliczną liczbą obserwatorów. Awansowałam do Działu Marketingu. Powoli dochodziło mi obowiązków, a ja regularnie uczyłam się nowości. Zaczęłam pracę z grafikiem, pracowaliśmy wspólnie nad banerami do mailingów. Kleiłam newslettery i wysyłałam je do klientek. Przejęłam Instagram, tuż po nim kontakty z blogerkami, gwiazdami i stylistami gwiazd. Pisałam teksty na bloga firmowego oraz teksty do reklam w prasie modowej (kilka tytułów miesięcznie). Tworzyłam notki prasowe i rozsyłałam je do bazy. Jeździłam na szkolenia i odbierałam nagrody w imieniu firmy.
Praca w social media – drugi rok
Czułam, że mam coraz więcej pracy, coraz więcej obowiązków i coraz mniej czasu. Do działu doszła Paula, która swoją obecnością znacznie ułatwiła mi życie. Ona zajmowała się social media, ja marketingiem. Dzięki temu miałam możliwość skupić się na większych projektach. Moja praca znowu nabrała szalonego tempa, które uwielbiam. W sierpniu wyjechałam na wakacje. Sporo sobie przemyślałam. Po powrocie postanowiłam nie kontynuować studiów administracji. Gra nie była warta świeczki. Porozmawiałam o tym z rodzicami, przyjęli to, zrozumieli i zaakceptowali.
Praca w social media – trzeci rok
Nadal tu jestem. :) Aktualnie zarządzam pracą dwóch osób – niedawno do działu doszła mi Ania. Cały czas pracujemy nad strategią, wypracowujemy swoje obowiązki, dopasowujemy się do siebie, wyznaczamy cele i dążymy do tego, by je osiągnąć. Mamy pierwsze miejsce na Instagramie w polskim e-commerce. Jesteśmy na trzecim miejscu na Facebooku. Nie wiem co będzie, gdy wszystkich wyprzedzimy, ale myślę, że to nieuniknione. Naszą największą zaletą jest przede wszystkim zgrany team. :)
Praca w social media – cienie i blaski
Pewnie zastanawiacie się czy mam takie dni, w których nie chce mi się wstawać z łóżka, a co dopiero iść do pracy? Oczywiście, że tak – to nieuniknione, zwłaszcza w zimie. Wstaję rano z łóżka, za oknem noc, proszę chłopaka, by wypisał mi „zwolnienie z lekcji”, ale on twierdzi, że to tak nie działa. :D Zdarza się, że poziom stresu, ogromnej ilości pracy i, co za tym idzie, zdenerwowania osiąga wyżyn – jak w każdej pracy. W social media są dodatkowo kryzysy, które wybuchają zazwyczaj w weekendy. Trzeba mieć oczy dookoła głowy i telefon z dostępem do Internetu w ręce. To nie jest tak, że moja praca trwa od 8 do 16. Moja praca trwa cały czas. Gdy dzwoni menedżerka jednej z gwiazd, ja mam urlop, jestem w Barcelonie, a ona prosi o pomoc w kwestii wysyłki butów, robię co w mojej mocy, by załatwić sprawę. Gdy pisze do mnie stylista, ma ważną sesję, potrzebuje butów na już, ja ogarniam mu dostawę. Zdarzają się kiepskie dni, wiadomo, ale tych lepszych jest zdecydowanie więcej. :)
Co zrobić, by praca sprawiała przyjemność?
W grupie, o której wspomniałam na początku wpisu, dziewczyny pisały, że są wypalone, mają dość obecnej pracy, że chcą robić coś ciekawego, kreatywnego, fajnego, coś co sprawi im przyjemność i pozwoli się wykazać. Zdradzę Wam jeden sekret, który na pewno nie będzie jakimś objawieniem, ale jest bardzo istotny. Aby wstawać codziennie rano z uśmiechem na twarzy, należy robić to, co sprawia nam przyjemność i pracować wśród ludzi, których się lubi. Najgorsza jest praca za karę, która nie daje żadnej satysfakcji, jest jedynie wyczerpująca psychicznie i fizycznie.
Na dzisiaj to już koniec wpisu o pracy w social media, wkrótce spodziewajcie się drugiej części – napiszę o tym jak dokształcać się w tematyce social media oraz marketingu. Będzie również o predyspozycjach wymaganych w tego typu pracy. Jeśli macie jakieś pytania, śmiało zadawajcie je w tym wpisie. Na każde z nich udzielę obszernej odpowiedzi.
Buziaki! ♥
The post PRACA W SOCIAL MEDIA – JAK TO BYŁO U MNIE? appeared first on Plaamkaa | Joanna Kieryk.